Kto nigdy nie miał takiej myśli, niech pierwszy rzuci kamieniem. Czasami po prostu dochodzi do kumulacji. Szef Szwajcar się na nas źle spojrzy. Trzeba będzie wracać do pracy w Szwajcarii i opuścić dobrze rokujące poprawiny na weselu kolegi z klasowej paczki. Malutki siostrzeniec nie pozna nas w czasie jednego z króciutkich wypadów do Polski. Wystarczy Zmiany w życiu są nieuniknione. „Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady!” – słyszałam to już wiele razy. Mam wrażenie, że to zdanie stało się synonimem wszystkich zmian, na jakie decydujemy się w swoim życiu. W tym przypadku nie chodzi tylko o Bieszczady, konkretne miejsce. Te Bieszczady symbolizują wolność i zmianę. Nie 64 views, 0 likes, 1 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from LOVELEC_Polska: A może by tak rzucić wszystko i pojechać w Bieszczady? Brzmi jak idealny plan! Miłośnikom górskich Fast Money. Ludzi online: 4228, w tym 90 zalogowanych użytkowników i 4138 gości. Wszelkie demotywatory w serwisie są generowane przez użytkowników serwisu i jego właściciel nie bierze za nie odpowiedzialności. A może by tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady… Któż z Was nie miał takich myśli. Powszechnie w Polsce, często używa się tego wyrażenia. Ludzie marzą o tym, by uciec od zgiełku, pędu dnia codziennego, telefonów, Internetu. Gdy o tym myślą, każda wypowiada jedno słowo BIESZCZADY! Co tu, w tym niewielkim skrawku ziemi jest coś takiego wyjątkowego, że każdy kto ma dość życia chce uciec w Bieszczady? Pierwsze „ucieczki” były już w latach 60-70. Był to okres zaludniania Bieszczad. Przybywali tu Ci, którzy mieli na pieńku z prawem, Ci którzy nie chcieli płacić alimentów czy po prostu marzyło im się kowbojskie życie. Bieszczady przez lata stawały się ostoją spokoju, miejsca gdzie czas się zatrzymał. I chyba wielu myśli tak o Bieszczadach do dziś. Miejsce owiewane wieloma legendami, region, który jest arkadią. Tak,tu po prostu żyje się wolniej, ludzie są jacyś milsi, chętnie pomogą – przez wiele lat słyszę te same zdania, osób, które odwiedziły ten region. W wirtualnym świecie też nie brak obrazków, historii związanych z przyjazdem w Bieszczady. Chyba każdy zna słynną historię „prawdziwą”: 12 sierpnia. Przeprowadziliśmy się do naszego nowego domu, Boże jak tu pęknie. Drzewa wokół wyglądają tak majestatycznie. Wprost nie mogę się doczekać, kiedy pokryją się śniegiem. 14 października Bieszczady są najpiękniejszym miejscem na ziemi! Wszystkie liście zmieniły kolory – tonacje pomarańczowe i czerwone. Pojechałem na przejażdżkę po okolicy i zobaczyłem kilka jeleni. Jakie wspaniale! Jestem pewien, że to najpiękniejsze zwierzęta na ziemi. Tutaj jest jak w raju. Boże, jak mi się tu podoba. 11 listopada. Wkrótce zaczyna się sezon polowań. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś może chcieć zabić cos tak wspaniałego, jak jeleń. Mam nadzieje, że wreszcie zacznie padać śnieg. 2 grudnia Ostatniej nocy wreszcie spadł śnieg. Obudziłem się i wszystko było przykryte białą kołdrą. Widok jak pocztówki bożonarodzeniowej. Wyszliśmy na zewnątrz, odgarnęliśmy śnieg ze schodów i odśnieżyliśmy drogę dojazdowa. Zrobiliśmy sobie świetna bitwę śnieżną (wygrałem) a potem przyjechał pług śnieżny i znowu musieliśmy odśnieżyć drogę dojazdowa. Kocham Bieszczady. 12 grudnia. Zeszłej nocy znowu spadł śnieg. Pług śnieżny znowu powtórzył dowcip z droga dojazdowa. Po prostu kocham to miejsce. 19 grudnia Kolejny śnieg spadł zeszłej nocy. Ze względu na nieprzejezdna drogę dojazdowa nie dojechałem do pracy. Jestem kompletnie wykończony odśnieżaniem. Pieprzony pług śnieżny. 22 grudnia Zeszłej nocy napadało jeszcze więcej tych białych gówien. Cale dłonie mam w pęcherzach od łopaty. Jestem przekonany, ze pług śnieżny czeka tuż za rogiem, dopóki nie odśnieżę drogi dojazdowej. Skurwysyn! 25 grudnia Wesołych Pi*** Świat! Jeszcze więcej gównianego śniegu. Jak kiedyś wpadnie mi w ręce ten skurwysyn od pługu śnieżnego…przysięgam – zabije. Nie rozumiem, dlaczego nie posypia drogi solą, żeby rozpuściła to cholerstwo. 27 grudnia Znowu to białe gówno napadało w nocy. Przez trzy dni nie wytknąłem nosa, z wyjątkiem odśnieżania drogi dojazdowej za każdym razem, kiedy przejechał pług. Nigdzie nie mogę dojechać. Samochód jest pogrzebany pod górą białego gówna. Meteorolog znowu zapowiadał dwadzieścia piec centymetrów tej nocy. Możecie sobie wyobrazić, ile to oznacza łopat pełnych śniegu? 28 grudnia Meteorolog się mylił! Tym razem napadało osiemdziesiąt piec centymetrów tego białego cholerstwa. Teraz to nie odtają nawet do lata. Pług śnieżny ugrzązł w zaspie a ten łajdak przyszedł pożyczyć ode mnie łopatę! Powiedziałem mu, ze sześć już połamałem kiedy odgarniałem to gówno z mojej drogi dojazdowej, a potem ostatnią rozwaliłem o jego zakuty łeb. 4 stycznia Wreszcie wydostałem się z domu. Pojechałem do sklepu kupić coś do jedzenia i kiedy wracałem, pod samochód wpadł mi cholerny jeleń i całkiem go rozwalił. Narobił szkód na trzy tysiące. Powinni powystrzelać te pieprzone zwierzaki. Ze tez myśliwi nie rozwalili wszystkich w sezonie! 3 maja Zawiozłem samochód do warsztatu w mieście. Nie uwierzycie, jak zardzewiał od tej pieprzonej soli, którą posypują drogi. 18 maja Przeprowadziłem się z powrotem nad morze. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś kto ma odrobinę zdrowego rozsądku, może mieszkać na jakimś zadupiu w Bieszczadach. Po przeczytaniu już widzę ten skryty uśmiech na twarzy. Morał byłby taki, że na jego miejsce przyjedzie kolejny, poszukujący przygód i myślący o Bieszczadach jako arkadii. zima No, a jak tak naprawdę jest z tymi Bieszczadami? Czy rzeczywiście skradają dusze i ludzie porzucają wszystko, by zamieszkać tam, gdzie diabeł mówi dobranoc? Zawsze zastanawiałam się, co takiego jest w tych Bieszczadach, że kiedy człowiek raz tu przyjedzie to potem już wraca i wraca… To chyba jakaś choroba, która dotyka tych co przyjadą w to miejsce. Tak sobie myślę, że coś w tym jest, bowiem ja urodziłam się w Bieszczadach, wychowałam i Nigdy nie chciałabym stąd wyjechać. Odwiedziłam już kilkadziesiąt krajów na świecie, ale jak to mówią „ wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Jak jest z tym zamieszkaniem w Bieszczadach? Jeszcze jakieś 20 lat temu Bieszczady powoli stawały się popularne. Ludzie coraz chętniej odwiedzali region, który był im nieznany. A kiedy przyjeżdżali tu, po prostu zostawali. Sprzedawali mieszkania, rzucali pracę – tak działało na nich to miejsce. I tak powoli w Bieszczady zaczęli napływać ludzie z różnych zakątków Polski. Przywozili ze sobą nową kulturę, regionalne potrawy, sposób zachowania. Bieszczady zaczęły tworzyć się na nowo, bo w 1947 roku w ramach Akcji Wisła prawie wszyscy mieszkańcy Bieszczad, Beskidu Niskiego musieli opuścić swój kawałek ziemi i wyjechać w nieznane. Dziś trochę ze smutkiem oglądamy już nieistniejące wsi, wiosną obserwujemy kwitnące drzewa owocowe – mamy po prostu świadomość, że kiedyś w tym miejscu stał przecież dom, ktoś tu mieszkał. Dziś tylko łąki i taka pustka. Ale ta „pusta” sprawiła , że południowo- wschodnią część Polski nazwano „Dzikimi Bieszczadami”. Od Akcji Wisła minęło już ponad 50 lat. Kiedy ktoś przyjeżdża w Bieszczady pyta o tradycję, muzykę regionu, kuchnię regionalną.. Niby łatwe rzeczy, ale biorąc pod uwagę, że Bieszczady są bardzo młodym regionem, gdzie większość mieszkańców to ludność napływowa, ciężko mówić o jakiejś tradycji. Dlatego też, powoli wraca się pamięcią do Bojków, którzy tu mieszkali. Przywraca się ich muzykę, potrawy, tworzy się miejsca pamięci. Dzięki czemu, choć okrutna historia dokonała etnobójstwa tej grupy etnicznej, to powoli choć przy pomocy tak niewielkich symboli pamięć wciąż o nich jest żywa. Zdarza się tak, że wiele osób zafascynowanych jest Bieszczadami. Rozczulają się nad widokami, wzdychają nad Bieszczadzką zielenią – jednak dziwią się, jak można tu mieszkać. Przyjechać tak, odpocząć tak, ale zamieszkać – nigdy. Bo przecież tu nie mieszka się łatwo. Nie ma tu kin, restauracji czy teatrów. Brak hipermarketów i wszelkich „udogodnień” bez których nie da się żyć w mieście. No bo przecież jak tu poruszać się po Bieszczadach, skoro autobusy kursują tylko dwa razy dziennie? No na stopa- odpowiedzą często mieszkańcy. A tego „turyści” nie zrozumieją. W Bieszczadach wciąż część osób porusza się autostopem. Bo przecież trzeba sobie jakoś radzić. Tak więc nie każdy chce się odciąć od codzienności i zacząć żyć „po Bieszczadzku”. Czy to wymaga odwagi, by nagle rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? Dzień się budzi Mgły na Połoninach Z mojej perspektywy to nie, ale patrząc na to z drugiej strony to chyba tak. Bo trzeba mieć chyba odwagę, by teraz sprzedać dom, rzucić pracę i wyjechać – zaczynając wszystko od nowa. Aby zamieszkać w Bieszczadach trzeba mieć pomysł na życie. Nie znajdziecie tu fabryk, zakładów pracy i ciężko o pracę na cały rok. Bieszczady to typowy region turystyczny z nakreśleniem na sezonowość. Zaczynamy pracę na majówkę, kończymy końcem października. Zima, to okres wypoczynku, relaksu. Wtedy jest możliwość i czas by wyjechać na wakacje, spotkać się ze znajomymi. W sezonie letnik raczej nikt w Bieszczadach nawet nie myśli o wakacjach. O tym by wyjechać, kiedy wszyscy wyjeżdżają, My mamy na to czas zimą. A co robimy w tych Bieszczadach? Większość osób pracuje w turystyce (jako przewodnicy, prowadzą hotele, restauracje, agroturystykę). Jest to jednak praca typowo sezonowa. Można jeszcze pracować w lasach państwowych, może jako nauczyciele czy w małych sklepikach. Od maja do października Bieszczady żyją. Nagle na ulicach, w górach pojawia się setki osób, które przyjeżdżają relaksować się pośród zieleni. Wtedy my też mamy pracę. Mieszkając tu trzeba więc nauczyć się żyć systemem półrocznym. Pół roku pracy, pół roku wakacji. Tak już widzę w głowach waszych myśl – JADĘ W BIESZCZADY! Pół roku popracuję a potem robię co chce! Pięknie brzmi, ale jak jest naprawdę. Pomyślcie ile trzeba się napracować, aby zarobić przez pół roku, aby utrzymać się cały rok. Już nie brzmi to tak kolorowo. Pracując w turystyce trzeba zapomnieć o wolnych weekendach, majówce. Praca nie trwa 8h, a 24h. Pracuje się cały czas, aż do jesieni. W Bieszczadach też można zostać artystą – cóż nie brzmi pięknie? Wystarczy mieć w sobie trochę talentu: malować, pisać, śpiewać, rzeźbić. Niektórzy nawet twierdzą, że duszę artysty nabywa się w Bieszczadach. Trzeba przyjechać, usiąść pod lipą i czekać… Czekać na natchnienie i wtedy już będziemy wiedzieć, co chcemy robić w życiu i czy otrzymaliśmy artystyczny dar. Ba! Niektórzy nawet twierdzą, że właśnie tak odkryli w sobie ten talent. Choć wszystko to czasem brzmi nierealnie, to jednak panuje przekonanie, że w Bieszczady cywilizacja nie dotarła. Że nie mamy pojęcia o codzienności, problemach i żyjemy sobie po prostu z dnia na dzień – zgodnie z naturą. Rozmowa kwalifikacyjna na kierunek: nauki polityczne. Profesor rozmawia z kandydatką. – Co pani wiadomo na temat programu ekonomicznego dla Polski, realizowanego przez minister Gilowską? Dziewczyna milczy. – No to co pani wie o polityce społecznej rządu Jarosława Kaczyńskiego? Dziewczyna milczy. – A wie pani chociaż, kto to jest Kaczyński? Słyszała pani, że ma brata bliźniaka? Dziewczyna milczy…. – A skąd pani pochodzi? – Z Bieszczad, panie profesorze. Profesor podszedł do okna, wygląda na ulice, chwilę się zastanawia mówi do siebie: – Kurwa może by tak to wszystko pi*** i wyjechać w Bieszczady…? Na pewno coś w tym jest. Choć nie mieszkamy w jaskiniach, mamy prąd i nawet bieżącą wodę. Drogi zimą też są przejezdne, u nas odśnieżają 🙂 Choć są miejsca, gdzie tego nie ma i to jest chyba najpiękniejsze. Wydaje mi się, że nie każdy będzie mieć odwagę tu zamieszkać. Choć niektórzy snują plany o tym jakby było wspaniale zamieszkać w Bieszczadach, gdy przychodzi co do czego, często się wycofują i mówią, może za parę lat, może jak będę na emeryturze… Czasami rzeczywiście po nastu latach wraca i już zostaje, a czasem … zostaje to jako jedno z niespełnionych marzeń. Więc jak „RZUCACIE WSZYSTKO I PRZYJEŹDZACIE W BIESZCZADY”? Myśleliście kiedyś o tym? Połoniny w letniej odsłonie Wschód słońca Jesienne jeziorko Bobrow jesienny las Tarnica fot. końcu mamy wakacje! To chyba wystarczający pretekst, by choć na chwilę - w myśl puenty znanego dowcipu - rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. Krótka 3-dniowa wycieczka pozwoli dostatecznie naładować akumulatory i nabrać energii. Otaczająca zewsząd zieleń, górskie szczyty, rwące potoki... Sprawdźcie naszą propozycję na wakacyjny wyjazd właśnie w Bieszczady! Dzień 1 Takiej wycieczki nie można by zacząć od innego miejsca niż Sanok, czyli miasta, które nazywane jest bramą Bieszczad. Ta licząca niespełna 40 tysięcy mieszkańców, położona w kotlinie miejscowość, odkrywa przed odwiedzającymi jedne z najciekawszych atrakcji regionu, które jednocześnie przybliżają jego historię. Sanok – Muzeum Budownictwa Ludowego Jednym z takich miejsc jest Muzeum Budownictwa Ludowego – skansen z Galicyjskim Rynkiem, w obrębie którego znajdują się przykłady urbanizacji miasteczek występujących na terenie 13 podkarpackich miejscowości, m. in. repliki domów z Dębowca, Jaślisk, Sanoka, Jaćmierza, Niebylca, Jędlicza, Birczy, Rybotycz, Sokołowa, Brzozowa i Starej Wsi, a także tradycyjne obiekty z Ustrzyk Dolnych, w tym dom żydowski i remiza z Golcowej. W 2012 roku Galicyjski Rynek został nagrodzony godłem „Produkt Roku Ziemi Sanockiej”. [Dowiedz się więcej>>] fot. Zagórz – Droga Krzyżowa Jedną z miejscowości, która konkuruje z Sanokiem o tytuł bramy Bieszczad, jest niewielki Zagórz – miasteczko położone w dolinie Osławy, na północny wschód od Sanoka. Od 2012 roku jedną z atrakcji Zagórza jest Droga Krzyżowa artystów bieszczadzkich, która mieści się w połowie drogi łączącej Sanktuarium Matki Nowego Życia z ruinami Klasztoru Karmelitów Bosych na górze Marymont. [Dowiedz się więcej>>] Myczkowce – Centrum Ekumeniczne Na północny wschód od Zagórza natomiast mieszczą się Myczkowce, które mogą poszczycić się własnym parkiem miniatur. I to wyjątkowym! W Centrum Ekumenicznym w Myczkowcach na dziesięciu wzgórzach znajduje się 140 makiet w skali 1:25, które przedstawiają najstarsze drewniane kościoły oraz cerkwie prawosławne i greckokatolickie z terenów południowo-wschodniej Polski, Słowacji i Ukrainy. [Dowiedz się więcej>>] Dzień 2 Mała i wielka pętla bieszczadzka Mała pętla bieszczadzka to potoczna nazwa samochodowej i rowerowej trasy turystycznej w Bieszczadach i Górach Sanocko-Turczańskich. Droga, której długość wynosi 99 kilometrów, przebiega przez Ciśniańsko-Wetliński Park Krajobrazowy, Park Krajobrazowy Doliny Sanu i Park Krajobrazowy Gór Słonnych. To idealna trasa na wycieczkę objazdową. Na wielu jej odcinkach można podziwiać piękne widoki na góry, a w miejscowościach na trasie zwiedzić interesujące zabytki i atrakcje turystyczne. Mała pętla bieszczadzka częściowo pokrywa się z wielką pętlą bieszczadzką, której długość wynosi 144 kilometry. Jeśli dysponujemy odpowiednią ilością czasu, warto rozpatrzyć również ten pomysł na wycieczkę objazdową. WIelka pętla bieszczadzka biegnie przez Hoczew, Baligród, Cisną, Wetlinę, Lutowiska, Ustrzyki Dolne i Górne oraz Uherce Mineralne. Trasa rozpoczyna i kończy się w Lesku – tak jak mała pętla – i przebiega przez Bieszczadzki Park Narodowy i trzy parki krajobrazowe. Trasa wielkiej pętli prowadzi przez najwyższe i najpiękniejsze partie Bieszczadów. To także podróż po niezwykłej historii tego regionu, który przez wieki był prawdziwym tyglem kulturowym. Po drodze mijamy opustoszałe tereny po dawnych ukraińskich wsiach, żydowskie kirkuty, miejscowości, których nazwy nie przypominają polskich, czy cerkwie pozamieniane na kościoły katolickie. Po drodze warto zatrzymać się między innymi w tych miejscowościach: 1. Lesko, które jest punktem początkowym dla obu pętli. Znajdziecie tu zamek z XVI wieku, synagogę z XVII wieku, kirkut będący największym cmentarzem żydowskim w Bieszczadach oraz ratusz z XIX wieku. 2. Hoczew. Mieści się tam kościół pw. Św. Anny z 1745 roku oraz pomnik przyrody „Progi skalne na Hoczewce”. 3. Cisna to turystyczne miasteczko z dużą ilością hoteli, pensjonatów i karczm. Do jednej z najbardziej kultowych należy Siekierezada. Nawiązuje ona nazwą i stylem do powieści Edwarda Stachury pod tym samym tytułem. W Siekierezadzie można usiąść przy drewnianych ławach z siekierami wbitymi w stoły, napić się wina lub piwa lanego prosto z „pipy”. 4. Przełęcz Przysłup mieści się na wysokości 651 m Znajduje się tam stacja Bieszczadzkiej Kolei Leśnej, a także punkt widokowy. 5. Wetlina to miejscowość, która jest punktem początkowym dla dwóch szlaków turystycznych żółtego na Przełęcz Orłowicz i Paprotna oraz zielonego na Dział i Małą Rawkę. Zobaczyć można również wodospad Siklawa Ostrowskich. 6. Przełęcz Wyżyna na wysokości 872 m gdzie znajduje się przepiękny punkt widokowy, jak również obelisk poświęcony pamięci Jerzego Harasymowicza. 7. Ustrzyki Górne są doskonałą bazą wypadową do pieszych wycieczek górskich. Biegną stąd szlaki min. na Tarnicę, Bukowe Berdo, Halicz i Rozsypaniec a także Połoninę Caryńską. 8. Smolnik. Tam na wzgórzu znajduje się dawna cerkwia w stylu Bojkowskim pw. Św. Michała Archanioła z 1791 roku, która jest wpisana na Liste Światowego Dziedzictwa UNESCO. 9. Ustrzyki Dolne. Tam można odwiedzić Bieszczadzkie Muzeum Przyrodnicze, murowaną cerkwie greckokatolicką z 1874 roku oraz Muzeum Młynarstwa i Wsi. 10. Olszanica jest jedną z najstarszych wsi w Bieszczadach, znajduje się tam pałac, w którym mieści się teraz hotel oraz pięknie zachowany dworski park. 11. Uherce Mineralne to ostatni przystanek na naszej liście, gdzie możecie zobaczyć przepiękny wodospad. Wycieczka górska Będąc w górach nie można przecież po nich nie pospacerować. Bieszczady mają sporo do zaoferowania. Do wyboru: przełęcz Wyżna (872 m), „Chatka Puchatka” na Połoninie Wetlińskiej – najwyżej położone schronisko w Bieszczadach (1228 m), Osadzki Wierch (1253 m) – drugi co do wysokości i najwyższy dostępny szlakiem turystycznym szczyt w paśmie Połoniny Wetlińskiej, Tarnica (1346 m), Połonina Caryńska (1297 m), Wielka Rawka (1304 m) lub Krzemienic (1221 m) – miejsce styku trzech granic. Nie lada atrakcją będzie też przejazd Bieszczadzką Kolejką Leśną, która kursuje na trasach Majdan – Przysłup – Majdan oraz Majdan – Balnica – Majdan. Kolejką można dojechać do niewielkiej, lecz popularnej wśród turystów wsi Cisna. fot. Dzień 3 Solina Solina słynie przede wszystkim z zapory i dwóch elektrowni wodnych na sztucznych zbiornikach wodnych na rzece San. Na Zalewie Solińskim organizowane są rejsy, które odbywają się codziennie od godziny do W trakcie podróży statkiem można poznać historię Jeziora Solińskiego. Organizujący rejsy Port Solina posiada także wypożyczalnię sprzętu wodnego. Miłośnicy sportów wodnych będą więc zachwyceni! [Dowiedz się więcej>>] fot.

a moze by tak rzucic wszystko i pojechac w bieszczady